Miałem ostatnio okazję odbyć kilka rozmów kwalifikacyjnych i jako, że to na ogół ja przeprowadzam takie rozmowy to mam kilka uwag z „drugiej” strony.
Są to luźne myśli, w dowolnej kolejności, nie pada nazwa żadnej firmy – żeby nie poczuli się urażeni – ale ci którzy znajdą siebie na liście wiedzą o kogo chodzi.
Zacznę od pierwszego kroku: ogłoszenie.
Niby takie proste – powinno zachęcić kandydata do kontaktu z pracodawcą – w branży IT to na ogół jednak kandydaci mogą przebierać w ofertach więc takie ogłoszenie powinno ich maksymalnie zachęcić. I tu pojawiają się pierwsze problemy:
- Złe miasto – firmy rekrutujące umieszczają w bazach portali o tematyce pracy swoje ogłoszenia dla każdego województwa i większego miasta. Po co? Przecież jak wybieram w wyszukiwarce, że szukam pracy w konkretnym województwie to szukam właśnie w nim! Nie w Warszawie! Nie w Poznaniu! Faktyczne miasto wychodzi na jaw dopiero podczas umawiania się na spotkanie („A! Nie wiem czy powiedziałam wcześniej ale oferta dotyczy Warszawy! Ale jest naprawdę świetna i ….”). Co oni mają płacone od wpisu na liście ogłoszeń? Rozumiem podawanie sąsiednich województw – może ktoś uzna, że warto dojechać godzinę do pracy ale drugi koniec polski to trochę za daleko.
- Zła firma – firma A daje ogłoszenie odnośnie stanowiska a. Po przybyciu na rozmowę okazuję się, że to akurat ogłoszenie dotyczy firmy-córki B na stanowisko b, niby podobne ale nie całkiem, niby to samo ale nie do końca. Człowiek chce dobrze wypaść, przygotowuje się do spotkania, notuje sobie czym się firma zajmuje itp itd. i wszystko na nic.
- Brak informacji o tym czym potencjalny kandydat ma się zajmować – kilka konkretów – bo to, że będzie to robił „w młodym/dynamicznym i doświadczonym zespole”, „w przyjaznej atmosferze” to każdy wie.
- Nowoczesne technologie to niestety nie jest PHP4 – tak, tak: na więcej niż 2 rozmowach pytano mnie o znajomość PHP4.
- Miło było by umieścić widełki płacy – oszczędzi to czas.
Po ogłoszeniu, kontakcie i umówieniu terminu pora na spotkanie:
- Wstęp! Potencjalny pracodawca powinien rozpocząć od wstępu (tu bije się w pierś, kiedyś zdarzyło mi się zaczynać bez wstępu jak ja przeprowadzałem rozmowę ale teraz już sobie wbiłem do głowy i zawsze od tego zaczynam).
- Kawa/herbata/woda/sok – wiem, że cukier drogi i tak dalej ale na kilkanaście rozmów dostałem 2 propozycje herbaty.
- Nie przygotowanie osoby przeprowadzającej rozmowę do spotkania – uczestniczyłem w rozmowie gdzie mój rozmówca nie widział na oczy mojego CV, nie wiedział kim jestem i po co przyszedłem. Wyglądało to na brak profesjonalizmu.
- 2 godzinny test na miejscu, na kartce, bez kawy/herbaty to odstraszanie kandydata.
- Więcej niż dwoje przedstawicieli potencjalnego pracodawcy tworzy za duży tłok i powoduje zdenerwowanie – tym większe im bardziej przekrzykują się z pytaniami.
- Pytanie o szczegóły techniczne, schematy itp. rozwiązania które ktoś opracował wydaje mi się troszeczkę nie fair – ta wiedza to mój atut, jeżeli wszystko wygadam na rozmowie kwalifikacyjnej to po co mnie zatrudniać?
Po spotkaniu:
- Brak jakiejkolwiek odpowiedzi jest nie do zaakceptowania. Potem człowiek myśli – i czasami dzieli się tymi myślami – że firmie nie zależy.
- Miło usłyszeć naprawdę dlaczego firma rezygnuje z naszej kandydatury – na ogół to są pieniądze lub brak umiejętności kandydata – a nie sztuczne: szukamy osoby o innym profilu.
To na razie tyle – jak coś mi się przypomni to uaktualnię ten wpis.
28 kwietnia 2011 22:40 Brak komentarzy Komentuj Kategorie: Praca
Brak komentarzy